Czarodziejski flet

Ali­cja nie zno­si­ła świąt, dla­te­go ze zło­ścią my­śla­ła o zbli­ża­ją­cej się wi­gilii. Znowu mama nie po­zwoli jej u­ży­wać ko­mór­ki, bę­dzie tłok i wszy­scy będą się kłó­cić. Poza tym dziad­ko­wie i bab­cie nie są od­powied­nim to­wa­rzy­stwem dla pięt­na­sto­lat­ki. Wła­ści­wie jej ro­dzi­na wcale się nie lubi, a w świę­ta tylko udają. Więc choć już wcale nie wie­rzy w Mi­ko­łaja, po­sta­nowi­ła na­pi­sać do niego list.
„Drogi Mi­ko­łaju! – na­pi­sała w li­ście – Je­żeli ist­nie­jesz, przy­nieś mi coś, co po­godzi moją ro­dzi­nę”. Adres wy­szu­ka­ła w In­ter­necie i za­adre­so­waną ko­per­tę wrzu­ci­ła do skrzyn­ki. Nie­dłu­go póź­niej, za­ję­ta przy­go­towywa­niem pier­ników, za­po­mniała o li­ście.
Gdy za­czę­li się zjeż­dżać go­ście, Ali­cja sie­dzia­ła za­mknię­ta w po­koju, prze­ko­na­na, że te świę­ta będą tak samo bez­na­dziej­ne, jak w ze­szłym roku. Kiedy mama za­wo­łała ją do stołu, Ali­cja ze­szła lekko na­dą­sana. Przy stole bab­cia Lola kłó­ci­ła się z mamą o to, że prze­so­li­ła rybę, Ola z Ja­siem ba­wi­li się barsz­czem, roz­chla­pu­jąc go do­okoła, a ciot­ka Ger­tru­da tłu­ma­czy­ła Ani, że po­win­na jeść prawą ręką. Ali­cja zja­dła ko­la­cję w mil­cze­niu.
W końcu mama po­zwoliła o­tworzyć pre­zenty. Ali­cja do­sta­ła flet. Była bar­dzo zdzi­wio­na tym po­da­run­kiem, my­śla­ła, że to pre­zent od mamy, lecz mama za­prze­czy­ła. Ali­cja za­czę­ła grać. Nagle wszy­scy u­mil­kli i za­czę­li się do sie­bie u­śmie­chać. Ciot­ka Ger­tru­da po­wie­dzia­ła do Ani – Może ci bę­dzie le­piej jeść prawą rącz­ką? A bab­cia po­chwa­li­ła pysz­ną rybę mamy.
Ten flet miał cza­ro­dziej­ską moc! „Jed­nak Mi­ko­łaj ist­nie­je!” – pomy­śla­ła Ali­cja. Od tego czasu, gdy zda­rzały się ja­kieś kłót­nie, Ali­cja za­czy­nała grać na fle­cie, a wtedy wszy­scy sta­wali się mili.

Drukuj E-mail